REKLAMA
REKLAMA

A pamiętasz jak…? Raków Częstochowa – Śląsk Wrocław, 5.06.1996 r.

Udostępnij :

Raków Częstochowa : W sezonie 1995/1996 piłkarze Rakowa Częstochowa osiągnęli najlepszy jak dotąd wynik w najwyższej klasie rozgrywkowej, plasując się z dorobkiem 44 punktów na 8. pozycji w ligowym zestawieniu. W naszym cyklu „A pamiętasz jak…?” wspominamy starcie Czerwono-Niebieskich ze Śląskiem Wrocław rozegrane w ramach 33. kolejki na obiekcie przy Limanowskiego. Po zapewnieniu sobie pewnego […]

Raków Częstochowa :

W sezonie 1995/1996 piłkarze Rakowa Częstochowa osiągnęli najlepszy jak dotąd wynik w najwyższej klasie rozgrywkowej, plasując się z dorobkiem 44 punktów na 8. pozycji w ligowym zestawieniu. W naszym cyklu „A pamiętasz jak…?” wspominamy starcie Czerwono-Niebieskich ze Śląskiem Wrocław rozegrane w ramach 33. kolejki na obiekcie przy Limanowskiego.

Po zapewnieniu sobie pewnego utrzymania w rozgrywkach ligowych, w końcówce rozgrywek częstochowianie grali na luzie. W 33. kolejce podopieczni Gotharda Kokotta na pożegnanie z kibicami podejmowali na własnym obiekcie Śląsk Wrocław, który do ostatniej kolejki zażarcie walczył o pozostanie w gronie najlepszych.

 

Mecz, który odbył się 5 czerwca 1996 roku, nie miał porywającego tempa, a wynik 0:0 już od pierwszego gwizdka arbitra urządzał obie ekipy. Z murawy długo wiało nudą, a zarówno częstochowianie, jak i ekipa z Oporowskiej nie potrafili sforsować defensywy rywala. W zespole Rakowa wyróżniającą postacią okazał się Paweł Skrzypek. W pojedynkę potrafił wypracować sobie kilka okazji, które później jednak zaprzepaścił.

 

Przed przerwą wynik meczu mógł otworzyć Witold Gwiździel, który niespodziewanie zdecydował się na uderzenie z kilkudziesięciu metrów, czym sprawił ogromne trudności golkiperowi Śląska, Tomaszowi Bobelowi. Po zmianie stron znów dał o sobie znać Skrzypek, którego strzał głową ponownie zatrzymał jednak bramkarz ekipy przyjezdnej. Śląsk ograniczył się do obrony własnej bramki, a jeden z nielicznych ofensywnych wypadów w samej końcówce na bramkę mógł zamienić Dariusz Kasperski, ale jego uderzenie zdążył zablokować Zbigniew Sieja.

 

Mecz zakończył się remisem 0:0, ale trener Kokott nie pozostawił na swoich podopiecznych suchej nitki. – Zdobyliśmy punkt, ale poziom meczu był beznadziejny – przyznał opiekun Czerwono-Niebieskich.

 

Goście na Limanowskiego zainkasowali niezwykle cenny punkt w kontekście walki o pozostanie w I lidze. W 34. serii spotkań wrocławianie rozgromili u siebie 4:1 Stal Mielec, czym przypieczętowali utrzymanie w lidze. W ostatniej kolejce Raków uległ 1:4 Lechii/Olimpii Gdańsk.

To jest tylko fragment artykułu – przeczytaj całość na witrynie Rakowa Częstochowa

Źródło : Raków Częstochowa

REKLAMA